niedziela, grudnia 31, 2006
środa, sierpnia 30, 2006
Brugia
W niedziele: wypad do Brugii.
Stare kupieckie miasto, srednoiwieczna architektura, mistrzowie malarstwa flamandzkiego, kanaly, koronki.
Do obiadu: wybor piw. Buteleczki zostaly zachowane i pozowaly razem ze mna do zdjecia. Wypilam cztery, w tym jedno mnichow trapistow i jedno, ktore fermentowalo bez drozdzy czy tez nie fermentowalo gdzies po drodze do konca... smakowalo jak bardzo ostre wino, mialo odswiezajacy smak i bylo serwowane do serow.
Ardeny
środa, sierpnia 23, 2006
Krociutko
Szybkie info dla tych ktorych jeszcze nie zadreczylam chwaleniem sie:
- od 21/08 do 22/09 odbywam praktyke w Belgii: licze koszty pracy, to samo co w zeszlym roku tylko tym razem globalnie (lubie dzwiek tego slowa)
- w ramach praktyk od 1/09 do 12/09 wysylaja mnie do Azji tzn. do Tajlandii i Chin
- nastepnie wracam do Belgii na 1.5 tygodnia, a potem back home
Zdjatka bede pozniej, chcialam tylko zawiadomic o tymczasowym miejscu pobytu.
przepraszam za literowki, nie zdazylam sie jeszcze przyzwyczaic do innej (czytaj: poj#@§%ej) klawiatury
niedziela, sierpnia 13, 2006
Wróciłam.
- przez jeden dzień oprowadzałam po Krakowie gości z Singapuru i ze Stanów; zwiedziłam Wieliczkę, w której nie byłam całe wieki;
- pojechałam do spa, z przyczyn przemilczanych musiałam wrócic wcześniej :-(
- przez tydzień w Kozach byli goście z Belgii, bardzo ważne goście, w związku z czym musiałam uczestniczyć we wszystkich związanych z tym wydarzeniach; w Krakowie nam dolało (grr!); spłynęłam sobie przy okazji Dunajcem oraz zakupiłam kożuszek na zimę
- podczas pobytu w Kozach Fiodor postanowił wyjść na zewnątrz i powalczyć z moimi psami; uratowała go mama, która do dzisiaj leczy zadrapania; Fiodorć chyba ma taką fazę na zwiewanie; dodam tylko, że skurczybykowi nic się nie stało, nic, niet, nada
- nawypełniałam się papierów: odnowa prawa jazdy, wizy do Chin i Tajlandii, etc
- wróciłam do Kraka na 2 dni; ,pojechałam do Kóz; poddałam się zabiegowi usunięcia ze stopy małego "guzka"; jestem jeszcze przez kilka dni szcześliwą posiadaczką dwóch szwów;
- po powrocie do Krakowa poszłam z Olą na Piratów z Karaibów ;-) WRESZCIE
- znowu pojechałam do Bielska, odebrać nowe prawko i znowu wróciłam do kraka; po drodze zakupiłam zajebiste staniki i jestem szczęśliwą kobietą
- siedzę w Kraku i szykuję się do wyjazdu
piątek, sierpnia 11, 2006
sobota, lipca 15, 2006
Robię sobie dobrze - bardzo dobrze
Na tydzień jadę tam tzn. do Erisa na Wzgórzach Dylewskich. Mam nadzieję zrzucić oponki, odpicować się i ztuningować. Trzymajcie kciuki.
piątek, lipca 14, 2006
Tandeta rulez
Kolejny fajny dzień.
Dr. Kozina ocenił naszą analizę sytuacji negocjacyjnej na 4,5. Pierwsza dobra wiadomość.
Druga dobra wiadomość: pomimo dokuczliwego upału, dotachałyśmy się z Majką na Tandetę i zrobiłyśmu sobie prezent w postaci owocnych zakupów. Ja kupiłam sobie bluzkę, torbę, buty i buty. ;-D. Zaczynam rozumieć Carrie - butów nigdy za wiele, torebek też, kurcze, bluzek też jakoś nigdy za wiele. ;-P.
W przypadku tandety nie działa reguła nomen omen , Tandeta jest "cool, przepraszam, jazzy" .
poniedziałek, lipca 10, 2006
2 x SK8
Napis na mojej koszulce:
Some girls are born winners
Koszulka założona dla kurażu.
Na temat motywów Majki nie będę się wypowiadać, natomiast jeśli chodzi o moje to jeżdżę na rolkach w celu schudnięcia przed wyjazdem do Erisa, gdzie zamierzam schudnąć. Próżność, jak widać, nie zna granic.
I po mundialu. ;-(
Na Mistrzostwach padło goli.
A tak Zidane zakończył karierę. [ Zajefajny .gif]
Życzymy miłej emerytury !
A tak śpiewała Shakira [ którą, zmiłuj się nade mną Boże, chyba zaczynam lubić]
niedziela, lipca 09, 2006
sobota, lipca 08, 2006
Spicing up my life
Nie chcę, żeby moje życie było ostre, czy też pieprzne; ma być raczej dobrze przyprawione.
Aha... na ścinkach będziecie zamęczani barokiem, ponieważ w celu odchamienia się zasiadłam do studiów literatury tego okresu. Póki mi nie przejdzie to czeka was całe mnóstwo concordia discorsrazem z discordia concors ;-P. [ Nie to nie znaczy nic brzidkiego ]
piątek, lipca 07, 2006
Wielka ucieczka
Podczas montażu klimatyzacji, mój szanowny kot przedostał się na balkon a następnie zgrabnie skoczywszy usadowił się na parapecie sąsiadki. Shit! Po próbach przywołania, zakończonych niepowodzeniem, udałam się pospiesznym krokiem do rzeczonej sąsiadki w celu odzyskania zguby. Sąsiadka zaliczyła tzw. "kwadratowe oczy" i upewniwszy się, że kotek jednak może podrapać przy próbie ewakuacji, zaprosiła mnie do środka i zasugerowała odbiór zwierzątka własnoręcznie. Przeprosiłam za najście i jak najszybciej opuściłam lokal.
Wersja nieoficjalna:
FIODOR SPIERDOLIŁ! Łapać Fiodora! Dzyń, dzyń! Przepraszam...! Fiodor, kurwa, chodź! Do widzenia! Przepraszam! Uff!
poniedziałek, czerwca 26, 2006
Babski dzień
I Po "Wiankach"
Z wiadomości parafialnych: Renia jedzie za tydzień do Irlandii, Ola zwiedza obecnie Brno, Maja podziwia Tatry, nie mam pojęcia co robi Kinga, Starzy (przez duuże "S") są na Słowacji. A ja udaje że sprzątam w kolejnym napadzie "maniany, maniany".
P.S: Starszyzna plemienna zażyczyła sobie przypisów:
*wtf - skrót od ang. what the fuck . Słowo what znacie, słowo the znacie, słowo trzecie sobie poszukacie.
sobota, czerwca 24, 2006
Trochę się działo, trochę się spało.
Ostatni raz ujawniłam się na blogu chyba tydzień temu. No to jedziemy! :
Sobota: jedna fajna impreza;
Niedziela: jedno duże spanie po imprezie + jeden obrażony kot;
Poniedziałek : jeden egzamin zdany: uff + miły dzień w miłym towarzystwie + zakupy z Olą + pokaleczone nogi w wyniku złej decyzji obuwniczej.
Sesja = jeszcze dwa egzaminy do zdania oraz jedna praca.
Piątek i Sobota : Pingwin Days, czyli Kraków z moją mamusią, duuużo zakupów, dużo słońca, dużo śmiechu + Epoka Lodowcowa 2 i sesja zdjęciowa przy zabytkowych samochodach na rynku. Wyrzuciłam natychmiast rachunki, żeby się nie przestraszyć ;-D, trochę luzu w budżecie nie zaszkodzi raz na czas.
Aha... wyjaśniły się troszku plany wakacyjne, jak się wyjaśnią do końca to się pochwalę.
Oczywiście nadal oglądam meczyki i popijam zimne piwko.
Kraków jest piękny. Peace!
... wieczorem idę na Wianki.
sobota, czerwca 17, 2006
Fiodorro we włanej osobie.
Get this video and more at MySpace.com
czwartek, czerwca 15, 2006
O fajnych piłkarzach i zaległym egzaminie.
Wreszcie mistrzostwa będzie można oglądać spokojnie, w należytym skupieniu.
Wybrałam sobie 5 piłkarzy, którym przyznaję osobiste wyróżnienie - na pewno będzie chłopakom miło :-P.
Aha… od poniedziałku uroczyście wybierałam się na konsultacje do babki z prawa, w celu zdania zaległego egzaminu. Wczoraj, po godzinie ochoczego podkreślania w podręczniku dotarło do mnie, iż w czwartek (dziś) jest święto Boże Ciało. W związku z czym, nie mam jak zdać egzaminu, tzn. nie jem, nie piję, oglądam spokojnie mundial.
wtorek, czerwca 13, 2006
Post informacyjny.
- Lista 100 rzeczy,które mnie uszczęśliwiają zagościła na pozytywnym blogu alleluja i do przodu oraz na 43things.
- Odżył blog chorry i obsceniczny: zajeboza. Perełka: ulotki informacyjne krakowskiej straży miejskiej ;-> oraz czym różni się UE od USA.
- Ścinki się toczą naturalnym rytmem
- Zagregowałam całą działalność netową do jednego RSS'a
- Na 360 Yahoo! nie idzie nic zrobić, można się tylko zastrzelić, podobnie na MySpace, chociaż to ostatnie jest żródłem wiedzy o młodych zespołach (które koniecznie chcę być dodane jako moi przyjaciele [sic!]). Należy się spodziewać specjalnej sesji na last.fm z utworami tych zespołów
W chwili obecnej Francja męczy się ze Szwajcarią. Grrrrrr!
Zdany egzam, mundial, nowy blog.
Powodem do dumy jest również stworzony wczoraj wieczorem, wespół w zespół z Olą, blog. Blog plotkowy i popkulturalny. Trochę hollywood i trochę swojskiego siermiężnego pollywood. Linka nie podaję, bo jeszcze parę rzeczy trzeba ulepszyć, ale spodziewajcie się spamu reklamującego nasze dzieło. BTW: takie zajęcie na wakacje.
Aha... podczas transmisji USA-CZE pedałowałam ochoczo na rowerku stacjonarnym - i to jest prawdziwy powód do dumy. ;-D
niedziela, czerwca 11, 2006
Nie trudno przewidzieć…
Nie trudno przewidzieć było o czym będzie post. Czyżby Mundial?? Dobra nie będę zanudzać. Powiem tylko,że bardzo wciągnął mnie pojedynek ARG-CIV zakończony wynikiem 2:1.
Z rzeczy pozamundialowych: Uzupełniłam listę 100 rzeczy, dzięki którym czuję się szczęśliwa. Można obadać albo na 43things albo na alleluja i doprzodu.
sobota, czerwca 10, 2006
Ecuadoooor!!!
- Pierszej straconej bramce w meczu z Ekwadorem.
- Drugiej straconej bramce w meczu z Ekwadorem.
- Braku Frankowskiego w kadrze na Mundial i mecz z Ekwadorem.
- Minach Wielkiego Łowczego Pawła Janasa w trakcie meczu z Ekwadorem.
- Przepowiedni Pelego odnośnie meczu z Ekwadorem.
- Złamanych sercach kibiców tłumnie przybyłych na mecz z Ekwadorem.
Na pocieszenie proponuję mega giga hicior eurodance (R.I.P). Sash: Ecuador!
piątek, czerwca 09, 2006
Bardzo sympatyczny dzień.
Dzisiaj natomiast jest dzień skupienia i nadrabiania zaległości (prawo! prawo! prawo!) oraz dzień święty, ponieważ gra reprezentacja. Czyli najpierw odkurzanie, mycie podłóg, ścieranie kurzy, pranie, gotowanie, nauka, porządkowanie xerówek, nauka, a potem OLE!OLE!OLE!
środa, czerwca 07, 2006
Sesja
Wróciłam dzisiaj z akademika do domu o godzinie 4:05; jestem z siebie dumna ponieważ samodzielnie zamówiłam taxi i w dodatku zostałam zrozumiana przez panią dyspozytor (przez pana taksówkarza też). Będę się budzić cały dzień.
Aha... jakiś Życzliwy człowiek dzwonił do mnie na domowy tel. około godziny 6:00.
niedziela, maja 21, 2006
32 sec., czyli jak zostałam mistrzynią ujeżdżania byka.
Zdarzyło się to w wakacje 2005, na pinkiku rodzinnym TI w Wyszkowie. Wytrzymalam 32 sekundy [sic!]. Kolejna zawodniczka uzyskala wynik 7 sec, a w kategorii panow, najlepszy wynik to 12 sek. Pan konferansjer skwitowal wydarzenie : "Facetowi zwyciężczyni to nie wiadomo czy zazdroscic czy wspólczuć".
środa, maja 17, 2006
wtorek, maja 16, 2006
Pracuś
Ostatnie dni były pełne pracy. Doprowadziłam mieszkanie do stanu zadowalającego. Ruszyłam z zaległościami z niemieckiego i włoskiego, uporządkowałam notatki na AE. Dodatkowo postwała stronka stella-gonzales.webpark.pl. Ciuchy na jutrzejszy fitness naszykowane, zdrowe jedzenie w lodówce, maseczka na twarzy. Idzie ku dobremu. Odzyskałam rytm. Alleluja i do przodu!! ;-D
środa, kwietnia 26, 2006
KoNiEc KlĄtWy pIerOŻKowEj ;-D
Zaraz po wejściu na teren uczelni wpadłam na wszystkich ludzi, na których wpadać zawsze marzę.
Spędziłam miło czas w ogrodzie botanicznym kończąc tłumaczenie na rozwój przedsiębiorstw. pff....
ORAZ!! SENSACJA MIESIĄCA - na stołówce dostałam pierogi ruskie od ręki(czy jak to się mówi od strzału), bez czekania ;-D ;-D
Koniec klątwy pierożkowej.