wtorek, listopada 27, 2007

Wczesny Mikołaj


Przyszedł Mikołaj i przyniósł nowy sprzęt do biegania, uszczęśliwiając przy okazji Fiodorka, który niezwłocznie zaanektował pudełko w charakterze tymczasowej norki.

wtorek, listopada 20, 2007

Playlista na zimowe wieczory

Odrobina funkowych i soulowych rytmów rozgrzewa lepiej niż herbata z rumem ;)



Siedzę w Krakowie, piszę pracę magisterską ( o popatrzcie - napisałam to słowo) i biegam.

czwartek, listopada 01, 2007

Informacje parafialne

W ostatnich tygodniach:
  • w wesołym towarzystwie wysłuchałam koncertu Noce szamanów w Alchemii [etno/folk/muzyka szamanów]
  • na Studenckim Festiwalu Piosenki zachwyciła mnie Ballada o próżności w interpretacji Katarzyny Dąbrowskiej
  • wybrałam się na Kazimierz w celu zjedzenia "czegoś z kuchni śródzienomorskiej", a wylądowałam w restauracji indyjskiej ;)
    (dobra samosa nigdy nie być zła)
  • w niedzielę robiłam sajgonki do zamrożenia i na zapas
  • w środę przyjechałam na wieś do Kóz, robię za zarządcę zoo - mam nawet ściągę ze zwyczajami żywieniowymi każdego psa ;),
    chodzę na siłownię pobiegać, w planach mam "disco" oraz kino (chyba: Superbad)

wtorek, października 16, 2007

Playlista: Chopped & Screwed




Chopped & Screwed to popularny szczególnie na południu USA ("Dirty South")styl muzyczny polegający na spowalnianiu utworów hiphopowych, co nadaje im psychodeliczny charakter. Podobno remixów takich należy słuchać pod wpływem narkotycznego syropu na kaszel.

Pierwszy człon nazwy: chopped - poszatkowany, połamany. Drugi człon screwed - ukłon w stronę nie żyjącego już DJ'a Screw, twórcy gatunku i ofiary negatywnych skutków spożycia wspomnianego syropu.

"Hip hop records are literally slowed down to a molasses-like pace, and beats and lyrics ooze lazily out of the speakers. The result is a heavy, drowsy groove that, over the last 14 years, has exerted a major influence on Southern hip hop culture." (MTV.COM)


Osobiście o wiele bardziej cenię Chopped & Screwed od innego, dominującego obecnie południowego stylu crunk.

sobota, października 13, 2007

piątek, października 12, 2007

Idzie, idzie Podbeskidzie


3 października 2007, 15:00 - Bielsko-Biała


Podbeskidzie Bielsko-Biała 2-0 GKS Katowice


1:0 Martin Matúš 2'
2:0 Paweł Żmudziński 67'


Doping, na bielskich trybunach brzmi mniej więcej tak:


Spiker: Aktualny wynik meczu, Podbeskidzie ...

Trybuny: DWAAAA!!!

Spiker: GKS Katowice

Trybuny: ZEROOO!!!

Spiker: Dziękuję.

Trybuny: PROSZĘ!!!


I właśnie to ostatnie "proszę" wzrusza mnie do łez.








----------------
Listening to: Wu-Tang Clan - Shame On A Nigga

via FoxyTunes

niedziela, października 07, 2007

Oblewanie magistra

Tak świętowaliśmy uzyskanie przez Renię (po pięciu, wypełnionych pilną nauką latach) tytułu magistra. Brawo! Impreza była jednocześnie imprezą pożegnalną, ponieważ Renię wywiało do Irlandii :-(



Gwiazda wieczoru: eMGieeR Renia

Ola (jeszcze-nie-mgr) i Renia


Ola i Ja (mgr-wannabe)


Znowu Ja i Maja (zastanawia się kiedy i czy się bronić)



Nie patrzę w obiektyw, ponieważ z tej wielkiej radości wypiłam ze dwie tequile za dużo i zaczełam marudzić, że marudzę. Wywód ten, którego nie pamiętam, uważam za moje szczytowe osiągniecie miesiąca września.



Chick pic, czyli zdjęcie na zakończenie studiów.
Maja, Aga, Ania, Renia, Ola.



----------------
Now playing: Lovage - Lies And Alibis
via FoxyTunes

wtorek, września 18, 2007

250km: wybiegane

Otrzymałam dyplom od Nika ;-D




Coke Live Festival - Kontrowersja Festiwalowa


Przed wejściem na teren festiwalu otrzymałam taką ulotkę:




Już na terenie festiwalu wręczono mi kolejną ulotkę:


Taka ciekawostka.

Coke Live Festival 07 - Day 2



Łaki Łan. Na Heinekenie nie dałam rady ich obejrzeć, ale dzięki Bogu występowali również w Kraku. Świetna zabawa, niesamowity klimat. Muzycy przebrani za króliczki, pszczółki, pasikoniki i inne żubry wystepujące w puszczy. Wokalista przechadza się po się po scenie, oprowadząc na smyczy krokodyla(??) i rozrzuca ze sceny sztuczne kwiaty. Muzyka: psycho-disco-funk.




Łona i Webber. Ą i Ę.

Pinnawela, czyli Sistar(s) trochę inaczej.

Rihannę olałam, czując, że występ będzie krótki, ze względu na kontuzję wokalistki.

Aha, jako pierwszy na scenie głównej występował Tomek Makowiecki. Cover Kylie Minogue przypomniał mi Danusię, koleżankę z liceum, która na dwa miesiące przed Makowieckim wpadła na pomysł przerobienia "Can't Get You Out Of My Head" na nutę bardziej rockową. Artysta widocznie spędzał wakacje w Łebie i podsłuchał na plaży ;-)~.

Coke Live Festiwal 2007 - Day 1

Dzień pierwszy festiwalu. Maleo i jego reggae.


Koncert Lily Allen. Zagrała wszystkie swoje najlepsze utwory , w tym "Nan, You're a Window Shopper", który nie został wydany na europejskiej wersji albumu. Lily wypaliła w czasie występu ze trzy "papierosy", które grzecznie dostarczał, na zawołanie, gość z ekipy. To chyba one wprowadziły ją w nastrój tak wyborny, że chichrała się w przerwach między utworami. Tak myślę, no chyba, że laska ma tak na co dzień.

Brainstorm - dobry koncert, wokalista fajnie nawiązuje kontakt z publicznością. Wykrzyczałam "Maybe" i tę piosenkę z reklamy. ;-D
Nie zasłuchiwałam się wcześniej płytami zespołu, ale występ mi się podobał i stwierdzam, że chłopaki są OK. Może to zasługa sceny namiotowej, gdzie koncerty są bardziej kameralne i atmosfera jest zazwyczaj lepsza.

Yay! OSTR po raz trzeci w tym roku. Wiadomo - pierwsza klasa.

Zdjęć z Faithless nie posiadam. Siedziałam sobie na ziemi, daleko od sceny, bujając się do rytmu. Próbowałam się wbić na leżaki, ale, uprzedzono mnie.

Coke Live jest organizowany przez AlterArt, organizatora Open'era. Coke Live jest jednak bardziej mainstreamowy, co objawia się nagłym wzrostem liczby nieletnich uczestników. O dziwo, średni wiek pozostaje na mniej więcej tym samym poziomie, ponieważ dzieciakom towarzyszą ich rodzice. Byłam świadkiem sceny, gdy mamusia specjalnie dla swojego dzieciaczka, "zaklepywała" na wyścigi Toi-Toia, po czym wołała pociechę "Ka-mil-kuuu"! O ile ta scenka mnie tylko rozśmieszyła, to do szewskiej pasji doprowadzali mnie rodzice pilnujący swoje dzieci w tłumie pod sceną. Taki rodzic stoi jak góra lodowa, nie klaszcze, nie krzyczy, oczywiście nie skacze, nie buja się, ba! rzadko kiedy raczy tupać do rytmu nogą. Latorośl przy boku, skrępowana zapewne jak cholera obecnością rodzica, również stoi w miejscu i psuje mi klimat. Próbując wczuć się w rolę dzieciaka, stwierdzam, że kurde, niefajnie iść na koncert Ejkona z mamą, buu.

A propos Akona, gość rozgrzewał publikę wrzeszcząc raz po raz "R U Ready?". Za dziesiątym razem miałam ochotę wywiesić transparent "Man, what part of ready you don't get?!"

poniedziałek, września 17, 2007

Super-burza

O burzy dyskutowano następnego poranka w tramwajach, na przystankach. Mnie również burza przestraszyła,(wybudziły mnie błyski i alarmy samochodowe), a Fiodorek nakrył się łapkami.

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4431669.html

Wyszków, Ojcowizna: Lipiec 07


Trzeci tydzień lipca spędziłam w Wyszkowie i na pobliskiej Ojcowiznie.



Wyświetl większą mapę



Wieś Ojcowizna składa się z pięciu domostw, lasów i pól. Cisza, spokój, czasami tylko konie u sąsiada rżą. Codziennie biegałam pomiędzy polami, zrzucając kilogramy, te przywiezione z domu i te nabyte podczas sytych kolacji ;-D. Jednego dnia przejechałam nawet na rowerze z Wyszkowa na Ojcowiznę.



Atrakcją kulturalną był festyn Lata z Radiem w Wyszkowie. Po znajomości, jako VIP stałam tuż pod sceną, za barierkami i pstrykałam namiętnie zdjęcia gwiazdom wieczoru. Występowały m.in. Łzy. Nie jestem fanką zespołu, ale podobało mi się w jaki sposób Anna Wyszkoni nawiązywała kontakt z publicznością, sprawnie, bez gwiazdorskiego zadęcia. Fanów odsyłam natomiast do Flickr'a, gdzie zamieściłam trochę więcej zdjęć.



Gwiazdą festyny był również Zbigniew Wodecki. Zdjęcie zamieszczam ze specjalną dedykacją dla babci, która do Zbyszka dziwną słabość zawsze miała. Z innych występów pana Wodeckiego wiadomo, że jest to równy, pełen dystansu do siebie, dowcipny gość, więc czapki z głów i z wyprzedzeniem proszę o nie wywoływanie wiadomej Pszczółki na scenę, przy okazji kolejnego występu.




W ramach aktywnego wypoczynku: strzelanie. Strzelałam do rzutek, ze sztucera i do uciekającego mechanicznego króliczka. W związku z niską skutecznością na strzelnicy, postanowiłam po powrocie na Ojcowiznę poćwiczyć strzelanie z wiatrówki.
Poza z pierwszego zdjęcia - inspirowana tytułowym bohaterem kultowego serialu "Strażnik Teksasu".C|:{|




Dane mi było również po raz pierwszy powozić bryczką. Na szczęście konik miał anielską cierpliwość.

Dziękuję wszystkim, który zadbali o mnie podczas pobytu. Buziaki i pozdrowienia. :-D

środa, lipca 04, 2007

Spotkanie na lotnisku

Po kolei: to jest zespół Bloc Party




Jeszcze raz przypomnę zdjęcie z koncertu





A tu ja z 3/4 zespołu na lotnisku!!!
(Matt Tong , Stella G, Russell Lissack, Gordon Moakes );
Kele Okereke się akurat check-in'ował, a nie chciałyśmy robić totalnej wiochy.




Ada z Bloc Party



I ładnie podpisany informator festiwalowy - piękna pamiątka.
Normalnie, wnukom będę pokazywać jaka byłam cool ;-}

Heineken Open'er - Day Three

Trzeci dzień festiwalu - 01.07

Trzeciego dnia wypogodziło się. "Sterowiec" allegro.pl na horyzoncie.


Grupa: Gentleman!

Scena Namiotowa - moja ulubiona, bo bardziej kameralna od sceny głównej.

Me Myself and I: dla mnie - odkrycie festiwalu. Wokalistka, beatboxer i gość od efektów dżwiękowych - niesamowita, oryginalna mieszanka jazzu, hip hopu, i innych.
Oczarowali publiczność, która domagała się więcej, lecz niestety pozwolono im na tylko jednego bisa.



Tak zakończyły żywot moje buty. Tzn. mam zamiar pociągnąć je szlaufem,
ale raczej pozostaną już w obuwniczym świecie nieumarłych.


Inni uczestnicy impezy. Bardzo pozytywni generalnie; zero chamstwa,
mało pijaństwa (piwo było chyba drogie, a poza tym ludzie skłaniali się ku innym używkom).



Novika - koncert mógłby się moim zdaniem odbyć w nocy.
Noc bardziej by pasowała do spokojnej, nastrojowej muzyki.


Widok na scenę główną.



Indios Bravos - uwielbiam głos Gutka.
Duużą niespodzianką był gościnny wystep [uwaga!] Ali Janosz.
Normalnie, że też się błota dziewczę nie przestraszyło.
To był taki 'WTF?! moment' festiwalu.
Do łez mnie rozśmieszyły komentarze z tłumu: "Dawaj, Ala! Dawaaaaaj!"No to Ala dała tak,
że ją było słychać chyba aż pod sceną namiotową.


Lord give me grace and dancing feet
And the power to impress
Lord give me grace and dancing feet
Let me outshine the moon

Is it so wrong to crave recognition?
Second best, runner-up
Is it so wrong to want rewarding?
To want more than is given to you?
Than is given to you

Tonight make me unstoppable
And I will charm, I will slice
I will dazzle them with my wit
Tonight make me unstoppable
And I will charm, I will slice
I will dazzle, I will outshine them all
I'm sitting, on the roof of my house
With a shotgun
And a six pack of beers,six pack of beers,six pack of beers.
The newscaster says, "The enemy is among us"
As bombs explode on the 30 bus,
Kill your middle class indecision,
Now is not the time for liberal thought,

So I go hunting for witches
I go hunting for witches
Heads are going to roll
I go hunting for..


To sem ja w tłumie na Bloc Party. Widocznie jakąś spokojniejszą muzę grali i mogłam zrobić zdjątko. Jak wyciągnęłam ręce do góry, to już tak musiały na dłuższą chwilę pozostać, bo nie było na nie miejsca. Ludzie skakali we wszystkich kierunkach, przepychali się, ludzie spadali z nieba - czyli moshing pełną gębą. Chociaż trafiło się parę panienek, które podeszły blisko pod scenę (żeby zobaczycić idoli - hihi) i potem z paniką w oczach próbowały się ewakuować.


And it hurts all the time when you don't return my calls

And you haven't got the time to remember how it was
It's so cold in this house
It's so cold in this house


Tyle widziałam na drugim koncercie Beastie Boys, do namiotu weszłam oknem - taki był tłok; - ale muza była hmm... "Finger Lickin' Good'.
N
a bis zagrali bez zbędnych ceregieli pieć utworów, w tym "sabotaża" ;-D. Pod koniec koncertu ludzie zaczęli się zmywać na Bjork,
która mnie osobiście, aż tak nie interesowała, więc mogłam podejść trochę bliżej.

Notka biograficzna:
"Check Your Head" to była moja pierwsza kaseta z hip hopem. Chciałam kupić Cypress Hill,
ale jak tata zobaczył okładkę płyty "Black Sunday" z motywem cmentarnym,
to wolał mi sprezentować tą drugą płytę.
Do dziś pamiętam, że jak poprosiliśmy w 1993r. pana w muzycznym
o jakieś coś z muzyką RAP (nazwa hip hop pojawiła się później),
to na ladzie pojawili się właśnie Beastie Boys, Cypress Hill i Apache Indian (lol).
[Pocieszam się, że zawsze mógł się pojawić jeszcze Snow - tak, ten od Informera ].
Z wyżej wymienionego powodu Beastie Boys są mi szczególnie drodzy.



Na koniec grupa Renton.

Koniec festiwalu, ale nie koniec wrażeń - proszę obadać następnego posta. ;-D

Heineken Open'er - Day Two

Drugi dzień festiwalu - 30.06


Festiwalowe opaski. Moją opaskę jeszcze jakiś czas ponoszę. ;-D



... i się rozpadało; klasycznie i oldskulowo zaczęło ciepać żabami, akurat w momencie, gdy na grillu przypiekała się moja pajda chleba ze smalcem; grill zalało a ja musiałam ewakuować się pod najbliźszy parasol. Podjęłam jeszcze próbę zakupienia telepizzy, ale w związku z ulewą nie było prądu. Ostatecznie nabyłam piwo, które jak słyszałam jest bardzo kaloryczne.

Ada jeszcze pełna entuzjazmu.


Pingwin festiwalowy.


Kondom festiwalowy.
Pelerynki darmowe od Radiowej Trójki.
Całe masy ludków pokonywały kałuże, a potem małe bagienka, w róźowym plastiku.
Nadało to imprezie wyraźnie queerowy charakter ;-))


Zupełnie nowy dla mnie zespół: Kapitan DA.
D
obrze grali, poprawili mi nastrój.


Yay!
Na ten koncert ustawiłam się na 40 min. przed rozpoczęciem.
OSTR'y plus gęśle: próba przed występem

Skrzypki zostały nam przedstawione; nosiły wdzięczne imię: Renata.



Pozwoliłam sobie zamieścić jeszcze dwa zdjątka pana Ostrowskiego ;-D.
Przede mną stali obcokrajowcy i reagowali prawidłowo na
"Na raz, na dwa, na trzy i na cztery
podnieście ręce w górę
zamiast stać jak emeryt"

tzn. podnosili rączki, czyli jest git. Z komentarzy wynikało,
że małe jam session z udziałem wspomnianej Renaty
było 'effin awesome'.

BTW: OSTR'y wystąpił następnego dnia z Bloc Party czego nie widziałam, bo leciałam
na drugi koncert Beastie Boys. (krap!)


Strasznie pada, gra Groove Armada. Niesamowity klimat. Strugi deszczu, ludzie w kaloszach, pelerynach, głośna muzyka niosąca się po całym lotnisku, bas, od którego drżało całe to błoto pod nami, na telebimie olbrzymich rozmiarów murzynka w bikini wijąca się do rytmu "I See You Baby" i "Purple Haze". Do dzisiaj ten koncert w deszczu śni mi się po nocach. Wow!

Z powodów różnych (grr!) nie widziałam Beastie Boys, Kombajna i Muse, ale nieważne.