poniedziałek, czerwca 26, 2006

I Po "Wiankach"

Eee… można powiedzić, że byłam na Wiankach. Tzn. wybrałam się i przybyłam na miejsce, potuptałam w tłumie i porobiłam slalom pomiędzy "piknikującymi". Marillion grał, ale słabo było słychać, jeszcze słabiej niż z fonią, było z wizją. Wylądowaliśmy w Reaktywacji, gdzie odbyły się najdziwniejsze w świecie wybory miss internetu, wtf - wystąpiły panie o wdzięcznych pseudonimach, zapamiętałam np. "Chmurcia": WTF !!! po raz drugi. Po uroczym karaoke udałyśmy się z Renią (jako niedobitki imprezowe) potańczyć do hmm??... "Dziewiątek". Nawet tam prześladowało nas widmo niejakiej Łucji - jak ktoś chce obadać o so chodzi, to zapraszam do Reaktywacji. Laska jest hmm... zjawiskowa i podobno stanowi nieodłączny element dekoracji wyżej wymienionego lokalu. lol. Ewakuowałyśmy się do domu około godziny 4:00. Pan taksówkarz nie był rozmowny, Fiodor natomiast bardzo.

Z wiadomości parafialnych: Renia jedzie za tydzień do Irlandii, Ola zwiedza obecnie Brno, Maja podziwia Tatry, nie mam pojęcia co robi Kinga, Starzy (przez duuże "S") są na Słowacji. A ja udaje że sprzątam w kolejnym napadzie "maniany, maniany".

P.S: Starszyzna plemienna zażyczyła sobie przypisów:
*wtf - skrót od ang. what the fuck . Słowo what znacie, słowo the znacie, słowo trzecie sobie poszukacie.

Brak komentarzy: