piątek, czerwca 09, 2006

Bardzo sympatyczny dzień.

Zdarzył mi się bardzo miły dzień. Po pierwsze - wszystkie zajęcia trwały 20 min. max. Rano udało mi się wydrukować i zbindować pracę na wycenę. Zdążyłam nawet zjeść moje ukochane sajgonki w chińskiej. Moja promotorka była dla mnie miła, co zdopingowało mnie do rozpoczęcia prac nad magisterką. Po zajęciach obraliśmy kurs "nad Wisłę" i po zakupie niezbędnego browara zasiedliśmy na wprost hotelu forum. Raz po raz następował rytuał chowania piwa do torby przed wzrokiem straży miejskiej i policji. Dzień zakończył się wizytą w galerii kazimierz, obżarstwem w Sphinxie (pyszna shoarma) i seansem kinowym (Jasminum). Film OK z cyklu "serce roście", taka czekoladka. BTW: pomimo iż jestem w stanie permanentnej diety, która okresowo przechodzi załamanie, to miło było się objeść. W domu jak zwykle czekał Fiodorek z kwaśną minką, że niby znowu mnie tak długo nie było. Jednak pełna miseczka Whiskasa załagodziła napiętą sytuację. ;-D

Dzisiaj natomiast jest dzień skupienia i nadrabiania zaległości (prawo! prawo! prawo!) oraz dzień święty, ponieważ gra reprezentacja. Czyli najpierw odkurzanie, mycie podłóg, ścieranie kurzy, pranie, gotowanie, nauka, porządkowanie xerówek, nauka, a potem OLE!OLE!OLE!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

No rzeczywiście bardzo sympatyczny dzień :) Byłabym szczęśliwa gdyby takie wypady zdarzały się częściej... Ps. Co robisz w poniedziałek albo we wtorek wieczorem... ?? :P

Stella Gonzales pisze...

Nic nie robię, ale chyba będę potrzebowała coś zrobić, bo w PN jest egzam u jakiego :-/
zobacz sobie wpisy na 43things ... tam też jest troszku o naszych wypadach